Tom Brady zakończył swoją karierę w NFL – po raz kolejny. Jednak już teraz wirują plotki o powrocie. Wiadomo, że Brady ma bzika na punkcie futbolu i rywalizacji, ale może już nie wrócić! Jeden komentarz.
„Odstępuję – na dobre!”
Tak powiedział Tom Brady w nagranej samodzielnie na plaży na Florydzie wiadomości wideo, którą zamieścił na swoich kanałach społecznościowych na początku lutego. 23-letnia kariera najbardziej udekorowanego zawodnika NFL w historii dobiegła końca – „na dobre”.
Po tym, jak użytkownicy już pod postem wyrazili swoje wątpliwości co do długowieczności tej decyzji, teraz – około pięć tygodni później – pojawiają się już plotki o ponownym wejściu Brady’ego w rolę wstecz. Dla przypomnienia: zrezygnował już w 2022 roku, ale ponownie zrewidował swoją decyzję.
Ale „TB12” nie może popełnić tego błędu ponownie. Bo dokładnie tak by było, gdyby znów wrócił do NFL.
Brady już stracił żonę
Raporty mówią, że to poszło wbrew Brady’emu, że nie mógł ogłosić własnego odejścia w 2022 roku. Adam Schefter, insider NFL z kanału „ESPN” miał przeciek o planach „Toma Terrific”. Ten potwierdził przeciek, ale kilka tygodni później zagrał kartę Uno Reverse i wrócił do NFL.
Efekt: jego żona, brazylijska supermodelka Gisele Bündchen, złożyła pozew o rozwód. Podobno to ona namówiła Brady’ego, by w końcu ustąpił i spędzał więcej czasu z nią i ich wspólnymi dziećmi. Zanim jeszcze rozpoczął się sezon, rozwód stał się oficjalny. Związek przyczynowy nigdy nie został potwierdzony, ale jest oczywisty.
Choć Brady rozegrał obiektywnie dobry sezon, to jak na jego standardy był on raczej przeciętny. Został wyeliminowany już w Wild Card Round, do której Tampa Bay Buccaneers dotarli tylko dlatego, że NFC South była najsłabszą dywizją w lidze.
Nowy powrót? Please don’t!
Chociaż plotki o kolejnym comebacku należy brać z ziarnem soli: Proszę, nie rób tego, Tom! Ojciec Czas zawsze w końcu wygrywa, nawet jeśli dałeś mu najdłuższą i najlepszą walkę.
Nie chodzi o to, że nie chcemy ponownie zobaczyć doskonałości Brady’ego na boisku, ale o wiele bardziej o możliwość przedarcia się do jego prawdopodobnie nieosiągalnego dziedzictwa. W 2021 roku grał jeszcze na poziomie MVP – ostatni raz w swojej karierze.
Nie potrzebuje już zwycięstw, Pro Bowls czy nawet Super Bowls, by udowodnić, że jest najbardziej utytułowanym rozgrywającym w historii. Nie ma co do tego wątpliwości w głowie nikogo, kto wie cokolwiek o futbolu i ocenia go obiektywnie.
Czas więc, by Kalifornijczyk postawił nogi – „na dobre”. Nikt nie zasłużył na to tak jak on.
Comments
No Comments