Arizona Cardinals muszą sobie radzić bez Kylera Murraya i DeAndre Hopkinsa. Ale na wieloletniego rezerwowego można liczyć.
Monachium – W wieku 35 lat emanujesz pewnym opanowaniem. Nawet po kilku całkiem imponujących występach i zwycięstwach. Prawie dwanaście sezonów w NFL zahartuj się, wyluzuj.
Nawet jeśli, jak Colt McCoy, nie jesteś tak obdarzony wielkimi zwycięstwami i meczami. Jest „Journeyman”, został wybrany w trzeciej rundzie przez Cleveland Browns w 2010 roku i był regularnym starterem tylko w swoich pierwszych dwóch latach.
Po tym, drugi poziom był jego domem. Od 2013 roku grał dla San Francisco 49ers, Washington, New York Giants, a od tego sezonu dla Arizona Cardinals.
A „rezerwowy na całe życie” obecnie ratuje boczki Cardinals w playoffach. Wygrana 23:13 z Seattle Seahawks była drugą wygraną w trzecim meczu pod wodzą McCoya jako startera. Zastępuje on kontuzjowanego Kylera Murraya, który dzięki McCoyowi może odpocząć od urazu kostki.
Colt McCoy: „To moja odpowiedzialność „
The Cardinals mają też bye week w Week 12, po którym McCoy prawdopodobnie wróci do robienia tego, co robił przez większość swojej kariery – siedzieć na ławce, czekać i być tam, gdy będzie potrzebny.
„Jeśli mam być szczery – to moja odpowiedzialność” – powiedział McCoy po ówczesnej wygranej. „Kiedy mój numer jest wywoływany, to jest moja rola”.
Więc to takie proste?
Nie do końca, ponieważ McCoy nie był znany jako „uderzacz”, mając na koncie 8 zwycięstw i 22 porażki jako starter przed dołączeniem do Cards. W sumie w 50 meczach rzucił 7,139 jardów, zdobył 33 przyłożenia i 29 przechwytów. Ostatnio przeciwko Panterom (10:34) miał bardzo słaby dzień, ale teraz dał właściwą odpowiedź.
„Dobre drużyny odbijają się od gorzkich porażek” – powiedział McCoy. „Nie wiedziałem, czy w tym tygodniu będę tego częścią. Cieszę się, że udało mi się zareagować”.
Główny trener Kliff Kingsbury cieszy się, że McCoy poradził sobie z presją, bo Cardinals pozostają najlepszą drużyną w NFL z bilansem 9-2, z największymi szansami na playoffy i bye week w I rundzie.
Kliff Kingsbury pełen pochwał
„Być w jego roli i odnieść dwa wyjazdowe zwycięstwa w dywizji i grać tak efektywnie jak on – nie można prosić o więcej” – chwalił Kingsbury, który podkreślał cechy przywódcze McCoya. „Sposób w jaki daje z siebie wszystko, to było fantastyczne. Widać, jak chłopaki grają, mają dużo pewności siebie, kiedy on wchodzi do gry.”
McCoy skończył 35 z 44 podań na 328 jardów w Seattle, rzucając także dwa przyłożenia i kończąc z passer ratingiem 112.9. Był to pierwszy 300-jardowy mecz weterana od 2014 roku.
Nie należy zapominać, że w Cardinals od trzech meczów brakuje również wide receivera DeAndre Hopkinsa, który doznał kontuzji uda – a co za tym idzie, McCoyowi brakuje również ważnej wyjściowej stacji. Przeciwko Seahawks, tight end Zach Ertz był preferowaną „bronią” McCoya.
„Colt jest przede wszystkim świetnym liderem” – chwalił Ertz. „On jest w lidze od dawna, rozumie kabinę, rozumie czego chcą chłopaki i widział to wszystko. Nie ma niczego, co mogłaby zrobić obrona, a czego on by nie widział”.
Dlatego Cardinals go wybrali. Bo choć Murray rozgrywa swój trzeci sezon w NFL, to 24-latek wciąż może się uczyć. McCoy, ze swoim doświadczeniem, powinien tego dopilnować.
McCoy jako mentor dla Kylera Murraya
„Jest pewny siebie, jest spokojny, nic nie może go sprowokować. Ostatnie trzy tygodnie z nim były świetną zabawą” – powiedział Ertz – „Wszyscy wiedzieli, jakim świetnym mentorem może być dla Kylera, ale jest też świetnym piłkarzem”.
To kolejny powód, dla którego McCoy emanuje spokojem.
Comments
No Comments