Po wymianie rozgrywającego Russella Wilsona do Denver Broncos, kolejna twarz franczyzy opuszcza Seattle Seahawks w postaci gwiazdy defensywy Bobby’ego Wagnera. Trener Pete Carroll i dyrektor generalny John Schneider przepraszają za sposób, w jaki poinformowano o zwolnieniu środkowego linebackera.
Trener Pete Carroll i dyrektor generalny Seattle Seahawks John Schneider przeprosili za sposób, w jaki potraktowali zwolnienie swojego gwiazdora defensywy Bobby’ego Wagnera. Żałują sposobu, w jaki ich wieloletni kapitan dowiedział się o planach zespołu.
Wagner wyraził swoje niezadowolenie z tej sytuacji w zeszłym tygodniu, pisząc na swoim koncie na Twitterze: „Najbardziej szalona część tego wszystkiego: Grałem tam przez dziesięć lat i ani razu nie usłyszałem od nich osobiście, że nie wrócę”.
Schneider i Carroll zostali zapytani o działania firmy w środę, gdy rozmawiali z mediami po raz pierwszy od czasu Kombinatu Skautowego. „Tak, to moja wina. To moja wina” – powiedział Schneider.
Carroll wtrącił, że chciałby wziąć winę na siebie, ale Schneider interweniował: „Nie, to naprawdę moja wina. Żałuję, że nie radziłem sobie lepiej z komunikacją. Jestem mu to winien. Organizacja jest mu to winna.”
Seahawks: występowanie Wagnera jako własnego agenta problematyczne
Według Schneidera, czynnikiem obciążającym było to, że środkowy obrońca reprezentuje siebie jako agent. Byli gwiazdorzy Seahawks Richard Sherman i Russell Okung robili to samo w przeszłości, gdy grali w Seattle.
Schneider powiedział: „Mieliśmy tu kilku wybitnych zawodników, którzy reprezentowali samych siebie i nigdy nie wiadomo, co się wydarzy na koniec dnia”.
Dodał: „Kiedy więc podchodzisz do kogoś i mówisz: 'Może dojść do wymiany’. Czy rozważyłbyś to?”. A potem gracz wraca do ciebie, to nie jest dobra sytuacja. Żałuję, że nie załatwiłem sprawy inaczej, jeśli chodzi o czas”.
Według Carrolla, Seahawks przez cały czas nie byli pewni, czy rozstaną się z Wagnerem. Carroll wspomniał nawet podczas NFL Combine, według „ESPN”, że spodziewa się, iż 31-latek zostanie w Seattle, choć zasugerował również, że przyszłość Wagnera jest niepewna.
Wilson trade rendered Seahawks plan with Wagner moot
Carroll kontynuował: „Chciałem, żeby Bobby był z nami na zawsze, więc zachęcałem Johna: 'Sprawdźmy, jakie są możliwości, może jest jakieś wyjście i nie będziemy musieli tego robić'”. Dlatego każdy dzień był bardzo ważny, ponieważ byliśmy coraz bliżej”.
Ale potem wydarzenia w Seattle zatoczyły koło: „Kiedy pojawiła się wiadomość o Russellu, wydawało się, że wszystko idzie ku upadkowi. Mieliśmy spotkać się z Bobbym kilka dni później, ale po prostu nie udało nam się zgrać terminów. Żałuję, że nie udało nam się lepiej zorganizować czasu”.
70-latek dodał: „Nie wiem, jak się o tym dowiedział. Wszyscy mówiliście o tym na prawo i lewo, a potem wasze artykuły pojawiły się w całym Internecie i wszystko na temat (możliwości zwolnienia Wagnera), wszystkie wskazówki zostały ujawnione. Ale to trudny biznes. To naprawdę trudne.”
Seattle Seahawks: restart po odejściu Wilsona i Wagnera
Wagner jest jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w historii Seahawks. Jest rekordzistą pod względem liczby zatrzymanych zawodników, w każdym z ośmiu ostatnich sezonów był wybierany do Pro Bowl, sześciokrotnie do pierwszej drużyny All-Pro i był ostatnim żyjącym zawodnikiem legendarnej obrony „Legion of Boom”, która doprowadziła Seattle do jedynego tytułu Super Bowl.
„Mamy dla niego zbyt wiele szacunku, by pozwolić na coś takiego” – wyjaśnił Schneider – „Rozmawialiśmy z nim. Wszystko ustaliliśmy wspólnie z nim. Przeżywaliśmy różne rzeczy. Nie chodziło więc o to, że z nim nie rozmawialiśmy. To było po prostu wyczucie czasu”.
Zwolnienie Wagnera zwolniło 16,6 miliona dolarów w cap space. Tyle miał zarobić w ostatnim roku trzyletniego kontraktu o wartości 54 milionów dolarów, który podpisał w 2019 roku.
Schneider odmówił odpowiedzi na pytanie, czy Seahawks zaoferowali mu możliwość powrotu za mniejsze pieniądze, jak podaje „ESPN”. Jednak na pytanie, czy Wagner może pozostać w Seattle w inny sposób niż do końca obowiązującego kontraktu, zdawał się dawać do zrozumienia, że nie ma takiej oferty.
„Powiedziałbym, że nie” – odparł dyrektor generalny. Schneider ponownie zwrócił uwagę na kwestię odmiennego traktowania zawodników, którzy sami siebie reprezentują, niż w przypadku agenta pośredniczącego.
„Jeśli reprezentujesz samego siebie – mówię tylko o tym, gdybym to był ja – porozmawiałbym z tyloma drużynami i agentami, z iloma tylko bym mógł” – powiedział – „Nie chcę zniechęcać zawodników do reprezentowania siebie. W ogóle nie podążam tą drogą. Mówię tylko, że jeśli ma się agenta, to istnieje pewien bufor. Abstrahując od punktu widzenia komunikacji, mamy dla niego tyle szacunku, że jesteśmy mu to winni „
Comments
No Comments