Rozgrywający Giants Daniel Jones patrzy wstecz na trudne lata. Nie pozwala jednak porównywać się z innymi zawodnikami ani myśleć o rzeczach, których nie może zmienić
Munich – W styczniu współwłaściciel Giants John Mara powiedział, że nowojorska drużyna zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby jak najbardziej utrudnić życie rozgrywającemu Danielowi Jonesowi. W podobnym tonie wypowiedział się niedawno Eli Manning.
Z drugiej strony sam Jones nie chce poświęcać wiele czasu na szukanie przyczyn swoich rozczarowujących ostatnich trzech lat.
W wywiadzie dla „New York Post” powiedział, że ciągłe zmiany trenerów i błędy personalne „nie ułatwiają sprawy”, ale byłoby też „błędem” obarczanie odpowiedzialnością za swoje wyniki kogokolwiek poza nim samym.
Byłoby więc „receptą na katastrofę”, gdyby porównywał swoją sytuację z sytuacją innych graczy – na co w nadchodzącym sezonie zdecydowanie nie może sobie pozwolić.
Daniel Jones chce się skupić na sobie
„Każdy pójdzie inną drogą i znajdzie inną sytuację. To od Ciebie zależy, jak sobie poradzisz i jak sobie poradzisz z własną sytuacją. To, na co nie mam wpływu, to tylko strata energii, wysiłku i czasu na zamartwianie się”
I kontynuował: „Myślę, że moja sytuacja ma wiele zalet, a ponieważ nauczyłem się wiele o futbolu i zobaczyłem go innymi oczami, słysząc różnych trenerów i ich różne filozofie, myślę, że w zależności od tego, jak na to spojrzysz, może to być pozytywne i pomóc ci się rozwijać”.
Rozgrywający nie ma wpływu między innymi na to, w jaki sposób jego drużyna podejdzie do rozmów kontraktowych po następnym sezonie. Ale 25-latek nie chce się tym przejmować, bo nie sądzi, by to pomogło mu „grać lepiej”.
Comments
No Comments