Negocjacje kontraktowe pomiędzy Tua Tagovailoa a Miami Dolphins wciąż się przeciągają. Czy dojdzie do porozumienia, czy rozgrywający ucieknie się do drastycznych środków?

Saga wokół Tua Tagovailoa i Miami Dolphins trwa.

Jak donosi Jeff Darlington z „ESPN”, mega-deal dla rozgrywającego nie jest bliski. „W tej chwili Dolphins nie oferują kontraktu, który ma wartość rynkową w oparciu o umowy, które zostały zawarte”.

Dziennikarz nawiązuje do dwóch mega umów podpisanych na pozycji rozgrywającego w okresie poza sezonem. W maju Detroit Lions podpisali z Jaredem Goffem czteroletni kontrakt o wartości 212 milionów dolarów, z czego 170 milionów dolarów jest gwarantowane.

Kilka tygodni temu w ich ślady poszli Jacksonville Jaguars, którzy podpisali pięcioletni kontrakt o wartości 275 milionów dolarów z gwarancjami sięgającymi 200 milionów dolarów dla byłego rozgrywającego nr 1 Trevora Lawrence’a.

Tua Tagovailoa w obliczu zwolnienia?

Tagovailoa jest w ostatnim roku swojego debiutanckiego kontraktu, który płaci pierwszorundowemu wyborowi z 2020 roku około 23,2 miliona dolarów w ramach opcji piątego roku.

Rozgrywający Miami uważa, że to zdecydowanie za mało i chce otrzymać odpowiednią rekompensatę za swoje ostatnie występy. W sezonie 2023 był liderem ligi z 4624 jardami podaniowymi, zagrał we wszystkich 17 meczach sezonu zasadniczego i dotarł z drużyną do playoffów, gdzie przegrał z Kansas City Chiefs.

W związku z tym „Pro Football Talk” zakłada, że Dolphins planują złożyć zawodnikowi ostateczną ofertę przed rozpoczęciem obozu treningowego. Mówi się, że jest ona znacznie wyższa niż jego opcja, ale także znacznie poniżej wartości rynkowej Goffa i Lawrence’a.

Wynagrodzenie w wysokości ponad 50 milionów dolarów za sezon, do czego podobno dąży rozgrywający, nie wchodzi zatem w grę dla franczyzy, jak sugerują różne doniesienia medialne.

Oczywistą opcją dla Tagovailoa może być zatem opuszczenie obozu, aby wywrzeć presję na franczyzie poprzez wstrzymanie się na początku nowego sezonu i być może przekonać ich do poddania się