Dla Jonathana Taylora i Indianapolis Colts rozstanie wydawało się tylko kwestią czasu. Ale potem obie strony wróciły do siebie. Jak to było możliwe?
Dzięki tej wiadomości Indianapolis Colts znaleźli się na czołówkach gazet NFL przed Week 5. Nic dziwnego.
Dla obserwatorów i ekspertów umowa z Jonathanem Taylorem pojawiła się praktycznie znikąd. Przez wiele tygodni i miesięcy wszystko wskazywało na to, że ich drogi się rozejdą.
Gwiazda running backów poprosiła nawet o wymianę, a klub był przynajmniej pozornie przygotowany na jego odejście.
Co więcej, „Indy” umieścił lidera ligi w liczbie jardów i przyłożeń w sezonie 2021 na liście PUP z powodu kontuzji kostki, która nie tylko się odnowiła, skazując Taylora na oglądanie przez pierwsze cztery tygodnie.
Obrus wydawał się rozcięty. Ale zamiast tego, nowy trzyletni kontrakt o wartości 42 milionów dolarów obowiązuje od nieco ponad tygodnia, wiążąc 24-latka z Colts do sezonu 2026.
Colts: Jak doszło do zmiany zdania Taylora?
Czy to wszystko było tylko teatrem oszczerstw dla publiczności? Aby zapewnić trochę rozrywki, podczas gdy w tle wszystko było już zaplanowane na wspólną przyszłość?
Nie do końca. O tym, jak Taylor i Colts naprawdę do siebie wrócili, donosi „ESPN” w niezwykłym raporcie opartym na wypowiedziach kilku źródeł z drużyny i obozu zawodowca.
Według raportu, cztery osoby po stronie franczyzy odegrały szczególną rolę w zmianie zdania Taylora: generalny menadżer Chris Ballard, główny trener Shane Steichen, nowy rozgrywający Anthony Richardson i running back Zack Moss.
Najwyraźniej pomogła również sztuczka polegająca na usunięciu Taylora z obiegu za pośrednictwem listy PUP. Dałoby to obu stronom czas na zastanowienie się, co dalej.
Ważny pierwszy krok wykonał wtedy Chris Ballard. GM miał wcześniej słowną sprzeczkę z doradcą Taylora, Malkim Kawą. Za pośrednictwem mediów społecznościowych obaj podzielili się przyjemnościami, aby wszyscy mogli je zobaczyć.
Taylor i Colts: Ballard wykonuje pierwszy ruch
But eventually Ballard had approached Kawa again to break the ice. W trakcie tego procesu kilka razy wcześniej powiedziano mu, że Taylor nie chce już grać dla Colts. Wyciągnięta ręka Ballarda w kierunku agenta miała być początkiem zmiany zdania.
Jednak wspomina się również, że Taylor nie był już wtedy tak naprawdę zintegrowany z drużyną. Odwyk zawsze odbywał się przed treningami drużyny, podczas których nie było go już na terenie obiektu.
Spotkania również odbywały się bez niego. Było to jednak podobno uzgodnione. Taylor nie pojawiał się również na meczach domowych.
Taylor i rozmowy z trenerem Colts Steichenem
Steichen wykorzystał jednak czas, w którym Taylor przebywał na terenie drużyny, aby przeprowadzić głębsze rozmowy ze swoją gwiazdą. Mówi się, że te rozmowy były kluczowe dla drugiego wyboru w drafcie 2020. Obaj zauważyli bowiem, że nadają na tych samych falach.
Na przykład także w kwestii Richardsona, który podobnie jak Steichen zadziwił Taylora. „Chcę być tam dla A.R.. Chcę być w stanie pomóc mu rozwijać się w przyszłości. On jest przyszłością tej organizacji” – powiedział running back.
I nie tylko nowy signal caller, ale także nieobecny z powodu kontuzji, zaimponowali Colts. Zastępujący Taylora Zack Moss dostarczył mocnych liczb: W swoich trzech występach przed sensacyjnym podpisaniem kontraktu zdobył 280 jardów biegowych na przyłożenie i 42 jardy odbiorcze na przyłożenie.
Zatrzymanie Taylora zdawało się nawet inspirować Mossa, który przebiegł 165 jardów wraz z dwoma punktami w wygranym 23-16 meczu z Tennessee Titans. Te występy zwiększyłyby pragnienie drużyny na duet RB Mossa i Taylora.
Taylor nie wystąpi bez nowego kontraktu
Brakowało tylko ostatniego szlifu. Przed meczem 4. tygodnia z Los Angeles Rams, Ballard zgłosił się do obozu Taylora i powiedział, że Colts są otwarci na nowy kontrakt. Tak więc negocjacje najwyraźniej toczyły się pilnie w tle, podczas gdy nosiciel piłki wrócił do treningu 4 października.
Następnego dnia na konferencji prasowej Taylor starał się trzymać karty przy sobie. Zapytany o swoją przyszłość, odpowiedział tylko: „W tej chwili jestem tutaj”. Jednak już dzień później wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Mówi się, że Colts dążyli do osiągnięcia porozumienia przed meczem z Titans. Taylor dał jasno do zrozumienia, że nie zagra bez nowego kontraktu.
Jego debiut w sezonie był jednak stonowany: Sześć razy dostał piłkę w ręce i przebiegł 18 jardów, na jednym złapaniu Taylor zdobył 16 jardów. Ale w tych dniach ważniejsze były inne liczby.
Aby pozornie niemożliwe stało się możliwe. Czy ta historia naprawdę ma szczęśliwe zakończenie, okaże się w nadchodzących tygodniach, miesiącach i latach.
Comments
No Comments